Satelity rewolucjonizują rynek telekomunikacyjny

Globalny rynek satelitarny podwoi swoją wartość z 12 miliardów dolarów w 2020 roku do 26 miliardów dolarów w 2029 roku, według szacunków firmy Northern Sky Research (NSR). Jest to spowodowane wykładniczo rosnącym zapotrzebowaniem na łączność z wykorzystaniem satelitów, którą naziemni operatorzy zaczynają wprowadzać jako sposób rozszerzenia zasięgu swoich sieci na trudno dostępne regiony świata. Mnogość międzyoperatorskich punktów styku, potrzeba elastycznego zarządzania usługami transmisji, a także konieczność efektywnego wykorzystania ograniczonych zasobów satelitarnych sprawiają, że kwestie integracji komponentów architektury IT operatora satelitarnego oraz automatyzacji wymiany danych z partnerami stały się jednymi z czołowych wyzwań stojących przed branżą. W  tych obszarach specjalizuje się działająca w Krakowie firma Amartus, która jest jednym z ważniejszych graczy w swojej niszy w skali globalnej.

Wyścig na rynku telekomunikacji satelitarnej zaczął nabierać tempa w 2019 roku, kiedy firma SpaceX wystrzeliła na niską orbitę okołoziemską (Low Earth Orbit - LEO) 60 satelitów, tworząc podwaliny systemu o nazwie Starlink. Nie był to jednak pierwszy etap w tej historii, bo już w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku próby zaoferowania dostępu do sieci telekomunikacyjnych przez orbitę podjęły takie firmy, jak Globalstar, Iridium, Odyssey i Teledesic. Jednak wtedy - ze względu na wysokie koszty i ograniczenia technologiczne - planów tych nie udało się zrealizować w pierwotnym zakresie.

„Satelity LEO miały stać się alternatywą dla istniejących już od lat 50-tych minionego wieku satelitów umieszczonych na orbicie geostacjonarnej (GEO), która przebiega na wysokości 35786 km nad równikiem. Do objęcia zasięgiem całej planety wystarczają tylko trzy satelity GEO, niestety ze względu na odległość, opóźnienia transmisji uniemożliwiają korzystanie z wielu usług czasu rzeczywistego. Satelity LEO z kolei krążą w odległości od 500 do 2000 kilometrów od Ziemi i potrzeba ich znacznie więcej (w przypadku Starlink około 12 tysięcy), żeby objąć zasięgiem cały jej obszar. Również cykl życia satelitów LEO jest znacznie krótszy niż w przypadku satelitów geostacjonarnych. Opóźnienia są jednak o rząd wielkości mniejsze, dzięki czemu konstelacje LEO stają się alternatywną opcją w przypadku świadczenia usług szerokopasmowego internetu” – tłumaczy Marcin Paszkiewicz, CEO w firmie Amartus.

Jak dodaje przedstawiciel Amartus, konstelacje LEO mogą też stanowić sieć dosyłową (ang. backhaul) dla telefonii 5G w regionach, gdzie instalacja światłowodu nie jest ekonomicznie uzasadniona. Dodatkowo, pojedynczy satelita LEO obsługuje znacznie mniejszy obszar powierzchni Ziemi, dlatego jest w stanie zaoferować szersze pasmo transmisyjne na użytkownika.

Cały świat w zasięgu szybkiego internetu


Wizja ogólnodostępnego szybkiego internetu satelitarnego jest na tyle atrakcyjna, że na przełomie tysiącleci zaczęły interesować się nią kolejne firmy. Rozwojowi rynku sprzyjał postęp technologiczny, olbrzymie zapotrzebowanie na szerokopasmowe łącza, a także większa skłonność do inwestycji, której brakowało wcześniej.

Starlink, należący do firmy SpaceX, który obecnie liczy już ponad 1,7 tys. satelitów, jako pierwszy zaczął świadczyć usługi komercyjne. Bliskie finalizacji prac nad własnymi konstelacjami LEO są również takie firmy, jak OneWeb czy Amazon z projektem „Kuiper”. Część nowego rynku starają się przejąć również operatorzy istniejących satelitów geostacjonarnych, tacy jak Eutelsat, Telesat czy SES. Ta ostatnia firma intensywnie pracuje nad uruchomieniem konstelacji MEO (Medium Earth Orbit), opartej o satelity krążące w odległości 8063 kilometrów od Ziemi, będącej konsensusem pomiędzy poziomem opóźnienia sygnału a liczbą satelitów w konstelacji.

„Transmisja z wykorzystaniem satelitów LEO wprowadza opóźnienie sygnału na poziomie 0.04 sekundy, co spełnia wymagania zdecydowanej większości aplikacji wykorzystujących komunikację w czasie rzeczywistym, jak np. oprogramowania wideokonferencyjnego. Opóźnienie satelitów MEO jest nieco większe, bo sięgające 0,18 sekundy, ale jest to i tak znaczenie lepsza wartość niż 0,60 sekundy opóźnienia w satelitach GEO. Jednak każdy z powyższych systemów satelitarnych jest w stanie dostarczyć internet wszystkim mieszkańcom Ziemi, a warto zdać sobie sprawę, że nadal blisko 40 proc. ludzi nie ma do niego dostępu” – mówi Marcin Paszkiewicz.

Te 40 proc. oznacza ponad 3,5 miliarda ludzi, którzy są wykluczeni cyfrowo ze względu na brak dostępu do sieci. Problem z dostępnością internetu dotyczy głównie obszarów pozamiejskich i to nawet w najbardziej rozwiniętych krajach na świecie, jak USA czy Niemcy. Dla naziemnych operatorów telekomunikacyjnych dostarczenie szybkiego łącza internetowego do takich miejsc jest w wielu przypadkach nieopłacalne ekonomicznie, gdyż inwestycja w infrastrukturę znacznie przewyższa potencjalne zyski. Komunikacja satelitarna jest w takim przypadku korzystną finansowo alternatywą, dlatego coraz częściej operatorzy naziemni nawiązują współpracę z operatorami sieci satelitarnych - np. AT&T z OneWeb w USA, czy Deutsche Telekom z Eutelsat w Niemczech.

„Lista zastosowań komunikacji satelitarnej to nie tylko szybki internet dla mieszkańców obszarów bez odpowiedniej infrastruktury. Wiele sektorów gospodarki skorzysta z dobrej jakości komunikacji satelitarnej, wliczając w to lotnictwo, marynarkę, transport, przemysł wydobywczy czy wytwórczy. Warto wspomnieć także o szkolnictwie – dzięki satelitom LEO wykwalifikowana kadra pedagogiczna będzie mogła w sposób zdalny dotrzeć do dzieci w słabiej rozwiniętych regionach świata. Na rynku pojawiają się także operatorzy opierający swoje usługi na bezpośrednim połączeniu smartfona z satelitą, który będzie stanowił swoistą stację bazową telefonii komórkowej. Aktualnie firmy te są bliskie zaoferowania usług wysyłania wiadomości tekstowych, co może mieć ogromne znaczenie na przykład w ratownictwie. Z uwagą śledzimy te inicjatywy, ponieważ mają one duży potencjał, o ile uda się im pokonać bieżące ograniczenia – mówi Marcin Paszkiewicz.

Automatyzacja jednym z największych wyzwań

Jednym z głównych wyzwań dla branży łączności satelitarnej są kwestie związane z integracją komponentów wewnątrz własnej architektury IT operatora oraz automatyzacją komunikacji z systemami operatorów naziemnych i dostawców usług chmurowych. Celem wyżej wymienionej integracji i automatyzacji jest na przykład efektywne zestawianie usług, które nie mogą być wdrożone przy użyciu własnej infrastruktury. Uporanie się z tym wyzwaniem pozwala operatorom: zmniejszyć czas wprowadzenia nowych usług na rynek, przyspieszyć zestawienie połączenia klientowi końcowemu oraz zautomatyzować zarządzanie jakością i wydajnością usługi, przy jednoczesnym bardziej efektywnym wykorzystaniu ograniczonych zasobów satelitów.

Właśnie w tych obszarach specjalizuje się firma Amartus, którą w 2003 roku założyło dwóch irlandzkich przedsiębiorców – Michael Kearns oraz Richard Meade. Organizacja od początku postawiła na współpracę z polskimi inżynierami, którzy obecnie współtworzą zarząd firmy i zajmują kluczowe stanowiska. Amartus, którego główne centrum developerskie znajduje się w Krakowie, aktualnie zatrudnia 70 wyspecjalizowanych inżynierów. W ciągu najbliższego roku planowany jest wzrost zatrudnienia o ponad 100 proc.

„Rynek operatorów satelitarnych przez dekady był zamknięty w bańce technologicznej, ponieważ większość oprogramowania była tworzona przez wewnętrzne zespoły IT i z tego powodu nie było ono przygotowane np. pod kątem współpracy międzyoperatorskiej. Konstelacje LEO charakteryzują się zupełnie innym podejściem. Są od początku projektowane z myślą o współpracy z operatorami naziemnymi, skąd będzie pochodziła duża część przychodów. Między innymi implementują standardy zaproponowane przez organizacje branżowe, jak MEF Forum czy TM Forum. Także wewnętrzne systemy IT operatora LEO budowane są w oparciu o technologie otwarte, z uwzględnieniem szeroko adoptowanych przez rynek standardów, na pierwszym miejscu stawiając elastyczność i łatwość prowadzenia biznesu. Wynikiem jest pełna orkiestracja zarządzania usługami, nastawienie na potrzeby klienta oraz ułatwiony przepływ informacji między operatorami współtworzącymi docelowy produkt” – tłumaczy prezes Amartusa.

Amartus wspomaga największe na świecie przedsiębiorstwa telekomunikacyjne w procesie transformacji stosu architektonicznego systemów IT w zautomatyzowane i zorientowane na oprogramowanie infrastruktury, które wspierają procesy biznesowe operatora, jak m.in. zakup i realizację usługi, monitorowanie wydajności, obsługę zgłoszeń serwisowych, czy finansową, również na styku z innymi operatorami i klientami biznesowymi. Wieloletnia specjalizacja sprawiła, że Amartus jest obecnie jednym z najbardziej kompetentnych przedsiębiorstw na świecie w zakresie automatyzacji i orkiestracji usług w branży telekomunikacyjnej. Firma działa także w międzynarodowych stowarzyszeniach, takich jak MEF Forum, pełniąc tam kluczowe role w procesie tworzenia i wdrażania branżowych standardów (np. Michael Kearns, Chief Strategy Officer Amartus, pełni funkcję „Co-Chair” w  komitecie odpowiedzialnym za LSO w MEF).

„Amartus wspiera rewolucję na rynku telekomunikacyjnym. Dzieje się ona nie tylko za sprawą technologii satelitarnych, ale także innych usług, których DNA jest zorientowane na oprogramowanie, jak SD-WAN, SASE, 5G czy chmury obliczeniowe. Rewolucję napędzają także nowe sposoby tworzenia i dostarczania oprogramowania, dojrzewające, otwarte standardy procesów biznesowych przedsiębiorstw oraz wymiany informacji między systemami. Wszystkie te czynniki sprawiają, że w nieodległej przyszłości możemy być świadkami znacznego przetasowania na globalnym rynku usług telekomunikacyjnych. Kandydatami, którzy mają szansę zyskać w jego wyniku, są z pewnością operatorzy komunikacji satelitarnej” – podsumowuje Marcin Paszkiewicz.

Dodatkowe informacje o Amartus, a także techniczne spojrzenie na najnowsze wydarzenia związane z trwającą rewolucją na globalnym rynku telekomunikacyjnym i satelitarnym, można znaleźć na stronie https://www.amartus.com.